Gdyby ściany w gego workshop mogły mówić, to co by powiedziały?
Na przełomie lata i jesieni team gego zawsze dwoi się i troi, żeby podołać ogromnej ilości pracy. Letnia kolekcja się wyprzedaje i jednocześnie trzeba urzeczywistniać pomysły na kolekcję jesienną. A człowiek chciałby wpaść do pracowni, pogadać, poplotkować, ale #niemamczasu. Wybaczam im tylko ze względu na to, że nie mogę się doczekać nowej kolekcji i wolę czekać krócej niż dłużej.
No i na co ten wstęp?
Żeby nie zawracać im tyłków, postanowiłam napisać Wam co to się działo w tym ostatnim czasie, a działo się dużo. W tym roku była najlepsza kolekcja gego dotychczas, nigdy nie było lepszej i chciałoby się powiedzieć, że lepszej nie będzie, ale widziałam już część kolekcji jesiennej i… no sorry, nie będę kłamać – będzie tylko lepiej! Niby mogłabym już zdradzić co w nowej kolekcji, ale nie nie, nie zdradzę. No dobra… coś tam Wam powiem. Kolekcja się zaprojektowała, szyje się i niedługo pojawi się na stronie – oczywiście przed wypłatą, jak zawsze! No normalnie kitram pieniążki w skarbonce, żeby mi starczyło na nowy milusi sweterek, bluzeczkę, bluzę i te inne rzeczy, o których nie mogę Wam niczego zdradzać.
Miałam pisać chyba o czymś innym…
Pierwszy szał ciał w tym roku? O taki baner stał się zdjęciem profilowym gego na Facebooku. Niby hasło oczywiste, ale kurczę, no tak mi pasuje do gego. Szczególnie po tym, co mogliśmy kupić w tym roku. Było kilka smaczków, w których każdy looks good. Tak coś zgaduję, że następna zmiana będzie na “you look the best”..
Ponumerowałam w kolejność ciuchy, które w tym roku najbardziej mi się podobały.
U Grzegorza nastąpiła w tym roku niezwykła przemiana! Mimo wrodzonej wrogości do zamków błyskawicznych zgodził się na uszycie bomberki zapinanej właśnie na zamek. Co więcej, uznał to później za świetny pomysł i zakochał się w zamkach metalowych, spiralnych, krytych, kostkowych… po prostu wszystkich.
Nie mniejszym zainteresowaniem cieszyły się gego bluzy. Tutaj też pojawiła się kompletna nowość w minimalistycznym stylu gego. Otóż grafika na bluzach nie została ręcznie namalowana, a naniesiona na materiał przez proces zwany flokowaniem! Sam flock to… strzyża tekstylna – takie wyjaśnienie wystarczy, no nie?
Czy wiesz, że…
ta technologia jest tak wytrzymała, że wykorzystuje się ją do ozdabiania wnętrz wypasionych samochodów oraz mebli? /źródło: internet/
Sukcesy w tym roku odniósł także krój gdress. Niektóre klientki były zmuszone czekać na swoje zamówienia, ponieważ każda partia świeżutkich sukienek rozchodziła się z mgnieniu oka jak tylko opuszczała progi szwalni. Po prostu produkcja nie nadążała za ilością zamówień.
Nie tylko ubrania, ale też… kubki!
Gcups to pierwszy tego typu produkt, który wszedł do sprzedaży pod szyldem gego. Napisałam “tego typu”, bo nie jestem pewna, jaki to typ – no bo czym są kubki? Produktami wnętrzarskimi? Akcesoriami kuchennymi? No bez sensu… Mam! To od początku: Gcups to pierwsze akcesorium codziennego użytku inne niż ubrania, które weszło do sprzedaży pod szyldem gego. Dobre, nie? Jako ekspert tej marki przewiduję, że w przyszłości takich projektów będzie więcej, a za parę lat będą pojawiały się całe kolekcje akcesoriów codziennego użytku innych niż ubrania.
A tu Aneta, kawomaniak, kawosz i kawopijca. Z napojów dozwolonych do picia w czasie pracy raczy się jedynie kawą, najlepiej z odrobiną mleka. Twierdzi, że najlepiej smakuje pita z gcupa, ale nie mogę zagwarantować, że ta ocena jest obiektywna.
Hm, co by tu jeszcze opowiedzieć?
W tym roku było też już trochę lansu i to nie tylko na jeżyckiej dzielni. Gego team woził się nową furką po modowych targach. Jest klasa, no nie?
Szał ciał odbywał się także na gegowym insta! Najwięcej reakcji wywołał gshirt z samolotem. Wszyscy w gego teamie kochają podróżować i gshirt zaprojektowali z myślą o sobie, jednak okazało się, że poza modą mają jeszcze jedną wspólną pasję ze swoimi klientami.
Osobiście chciałabym wyróżnić jednak inny gshirt, który trafił prosto do mojego serca. Fajnietu to po prostu tak wyśmienity tekst, że aż jestem sama na siebie wkurzona, że nie był moim pomysłem. Obecnie jest moim najulubieńszym gshirtem EVER.
Linka_aginka szacun za podejście do życia. Myślę, że spokojnie mogłybyśmy się zaprzyjaźnić!
A propos gshirtów i projektów tego lata… Spójrzmy!
Zrobiłam takie niewinne, kompletnie przypadkowe zestawienie większości gshirtów, które zadebiutowały latem. Im dłużej na nie patrzę, tym bardziej jestem pewna, że inspiracją do ich zaprojektowania była jakaś historia. Czy tylko mnie się wydaje to wszystko jakieś takie podejrzane?
HITY ROKU!
Tytuł najbardziej odlotowego klienckiego projektu przypada gshirtowi z napisem…
Team gego uwielbia działać na swojej dzielni i co tu dużo mówić, to tacy lokalni patrioci. Podobno koszulki z orłami i herbami są teraz na topie, a na Jeżycach na topie jest typiara z Jeżyc. Projekt zamówiony przez klientkę tak bardzo się spodobał, że wszedł do regularnej oferty gshirtów i pewnie jeszcze długo będzie się cieszył mianem bestsellera.
Mówiąc o wyjątkowych projektach indywidualnych, nie mogę nie opowiedzieć o zamówieniu realizowanym na wieczór panieński. I to nie byle jaki, bo to Aneta była jego główną bohaterką. Był śpiew, wino i pianino – relacja z pierwszej ręki. Nic więcej nie mogę zdradzić, wszystkie uczestniczki musiały podpisać NDA.
Na koniec tylko przypomnę, że w tym roku gego obchodziło swoje PIĄTE URODZINY.
Na Facebooku i Instagramie pojawiło się z tej okazji wiele pozytywnych życzeń od klientów i obserwatorów. Przeczytałam wszystkie i kurczę, muszę powiedzieć, że te życzenia spełniły się jeszcze przed ich wymówieniem! No serio, gego team ma samych uśmiechniętych klientów, szczęścia mają pod dostatkiem, a inspiracji i chęci tworzenia w gego teamie jest aż w nadmiarze. Ups, jedno pominęłam – sto lat! W takim razie zostało jeszcze 95 lat do spełnienia wszystkich życzeń.